lip 02 2004

Moc w słabości się doskonali...


Komentarze: 33

Wierzę. Nie ma innej możliwości. I nie jest to nawet wiara, ale pewność oparta na doświadczeniu. Wszystko zawodzi- najbardziej ludzie, którzy powinni "trwać"... Ale cóż- małość człowieka jest częścią życia. Można być wielkim, ale można upaść nisko, stać się "małym człowiekiem", który poddaje się codzienności, a przede wszystkim złu... Pawłowe ukazanie ludzkiej natury, która znając dobro wybiera zło nie straciło nic na swej aktualności. Słowo Boże jest żywe, ale i bardzo psychologiczne. I to jest wspaniałe... Nie jest czymś oderwanym od rzeczywistości, ale o tej rzeczywistości mówi, ją ukazuje- w prawdzie...

brat_j : :
neil
02 sierpnia 2010, 07:09
which have an extra newspaper
louis vuitton
23 stycznia 2010, 07:37
nie wiem, czy jest prawdziwa, nie sądzę, żeby była odwzajemniona. taka się czuję niekochana, niepotrzebna...
louis vuitton
23 stycznia 2010, 07:37
x0123A "Hymn o miłości"? Przecież prawdziwa miłość wszystko znosi, wszystko przetrzyma, bo cierpliwa jest i łaskawa...!
Danka
15 lipca 2004, 16:02
Wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy.(Hebr.11:1) Przez wiarę można wiele dokonać, a przede wszystkim nie poddać się. Pozdrawiam serdecznie
jg
09 lipca 2004, 09:57
Nie mogę przestać! Nie mogę, a przede wszystkim nie chcę!. Ta nasza romowa \"na marginesie\" bloga jest dowodem na to,że blogowanie to dobra rzecz, sensowna,że spotkania z ludźmi są wspaniałe... Jeśli nawet takie trochę wirtualne... Wracaj Fanaberko, bądź.... I uwierz mi - wszysko ma sens i wszystko ma swój czas...
08 lipca 2004, 21:57
Wiesz, że trochę mi lepiej. To znaczy widzę wszystko tak jak było, tylko jakoś łatwiej mi przejść nad tym do porządku dziennego. Ale daleko mi do pogodzenia się z losem. Przeżyłeś tu blogową inwazję Fanaberii :-) Chcesz się mnie pozbyć - musisz przestać odpowiadać :-)
08 lipca 2004, 10:24
chyba zachowuję się na tym blogowisku jak taki jeden dzieciak ze Scholandii: obrzucał wszystkich błotem, czepiał się drobiazgów, jednym słowem nie do zniesienia. niektórzy mu odpowiadali w stylu \"sam jesteś głupi dzieciaku\". Pewnego dnia tak mnie wkurzył, że napisałam długi list do niego, który wysłałam na listę dyskusyjną (!!!). W tym liście wytknęłam mu błędy w zachowaniu, pokazałam jaki przynoszą skutek i poprosiłam o refleksję i zmianę postępowania. Przestraszyłam się ciszy, która potem zapanowała, pomyślałam sobie, że go zraniłam, że przeceniłam jego dojrzałość, że to tylko dziecko, popadłam w panikę, a wiesz co on na to? Napisał mi radosny list z wylewnymi podziękowaniami, wręcz triumfalny... Wiesz co pomyślałam? Że on tak się piekli w tej scholandii, bo chce zostać zauważonym, chce, żeby ktoś się przy nim zatrzymał, zwrócił na niego uwagę, poświęcił mu czas. Gadam z nim czase przez chwilę, ale to mnie nudzi, bo tak naprawdę to dzieck
07 lipca 2004, 22:34
Napisałeś o terapii... Widzisz, myślałam rok temu, że będę tu sobie pisać pamiętnik, taki tam dla zabawy, żeby się pobawić kompem. I bardzo szybko, prawie od początku, stało się tak, że pisanie notki było pretekstem, pod którym siadałam w spokoju i zaczynałam się zajmować sobą - nigdy wcześniej tego nie robiłam. Zauważyłam, że moja córka czasami robi tak samo. I to jest jakaś forma psychoterapii, jg, tylko psychoterapia wymaga pomocy psychoterapeuty, tak samemu ze sobą jest bardzo ciężko...
07 lipca 2004, 20:29
Twoje oba blogi są podobne :-) Widać stojącego za nimi tego samego człowieka. wiesz, jg, chyba nie byłam przygotowana na to, co mnie spotkało w necie, nie spodziewałam się, że ludzi poznanych w ten sposób zacznę traktować tak osobiście. Spędzam tu dość dużo czasu... nie wiem... I wiesz co się stało: To świat ludzi młodych, poczułam się tutaj taka stara! Jeszcze przed rokiem tego nie widziałam, to mnie nie obchodziło... Wiesz, czuję się tutaj gorsza. I jakaś przegrana... Wiesz, wkleiłam dziś na bloga taki czerwony kwiatek, a tak naprawdę wiesz co bym chciała zrobić? Coś desperackiego: nie wiem... zwalić szablon, wytrzeć zmienną NOTKI, żeby nie było ich widać... wciąż na coś tu liczę, ale nie wiem na co, czegoś tu szukam i sama nie wiem czego... A ty czego tu szukasz, jg? Wiesz, czy nie?
jg
07 lipca 2004, 19:28
Fanaberko!Ja już wiem,że wszystko dzieje się potrzebnie.Twoje pytania i moje próby odpowiedzi. To ma sens! I-net staje się wtedy miejscem,w ktorym spotykają się ludzie. Masz rację z tym \"nawiedzonym\"... Ale to dobrze, że tak jest.... Przecież jestem człowiekiem, a więc nie tylko fizycznością, ale i duchem. Nie można chyba w ciszy być duchowym, a w gwarze, normalności fizycznym:-). I potrzeba jedności!
07 lipca 2004, 19:01
Widzisz, jg, pomyślałam, że niepotrzebnie zadałam Ci to pytanie... przez chwilę byłam zawiedziona, że nie odpowiedziałweś, potem pomyślałam, że nie masz czasu, potem, że sobie o mnie brzydko pomyślałeś... i że masz rację...
jg
05 lipca 2004, 23:35
Mmooje mmilczennie było wynkiem awarii komputera!!!!
04 lipca 2004, 21:43
o tak...masz racje...tyle razy słucham czytania z pisma i zawsze ono do mnie trafia...pokazuje mi prawde o mnie i o ludziach, którzy mnie otaczaja...a jesli chodzi o przyjaciół...hmmm to zależy tylko od człowieka, czy będzie trwał czy tez podda się pokusom szatana, który nas przekabaca na swoja strone
03 lipca 2004, 21:04
A z tą miłością... nie wiem, czy jest prawdziwa, nie sądzę, żeby była odwzajemniona. taka się czuję niekochana, niepotrzebna... nawet gorzej: wręcz jak słoń w składzie porcelany. tylko mnie nie pocieszaj jg! nie chcę pocieszenia, potrzeba mi rozmowy, to wszystko.
03 lipca 2004, 18:12
Ech, jg, zaszczycony? coś ty! dla mnie to takie niezwykłe, że ktoś mnie słucha, zdaje się rozumieC, co chcę powiedzieć, odpowiada. jakiś czas temu przyszedłeś tu z niezwykłymi wierszami, z dużym zapałem, teraz rzadko się odzywasz... blogowisko Cię zawiodło? zawiedliśmy Cię, jg?

Dodaj komentarz