Komentarze: 4
Wciąż gdzieś uciekam... Najczęściej przed ciszą, problemami, a może tak zwyczajnie- przed światem. Chcę mieszkać na Alasce: nie znam języków, więc problem z komunikacją z głowy, nie lubię zimna, więc wolny od spotkań...
OK. Może Alaska, to przesada, ale takie "siedlisko" położone gdzieś na końcu świata? Cisza, spokój, brak ludzi...
Pewnie jedyną szansą (choć i też nie, bo jestem za stary...) są kameduli. Tylko, że oni nie potrafią się śmiać, a nawet ja czasami lubię się uśmiechnąć...
Co pozostaje? Aż boję się pomyśleć...